Melwas Melwas
87
BLOG

Pati Koti, Magi Raczi i Jani Pospi

Melwas Melwas Polityka Obserwuj notkę 21

Jani Pospi wyraźnie podniecony. Nie wiadomo czy wynika to z faktu, iż stołek pali mu się pod tyłkiem, ogromnej fali współczucia czy z pogody, która mimo wszystko nie powinna budzić aż takich emocji.

Pan redaktor jak przystało na rycerza zapragnął bronić swojego zamku przed najazdem wrogich armii spod znaku uśmiechniętego loga Polski. Nie jest pewnym, czy to uniesienie jest spowodowane samym najazdem wrogich sił, czy też celem obranym przez napastników.

Siły wprowadzające nowy 13 grudnia (widzowie TVP pewnie nie wiedzą o co chodzi, bo dziwnym trafem w "Wiadomościach" nikt się nie zająknął, że były premier Kaczyński użył właśnie takich słów) uderzyły bowiem w czuły punkt królewstwa abonamentowego a mianowicie tamtejsze najzacniejsze białogłowy.

Oddziały specjalne najeźdźców, ukrywające swą prawdziwą twarz za gazetami przypuściły zmasowany atak na księżniczkę królewstwa, o której sir Lancelot Pospieszalski mówi z czułością Pati. Na nieskażoną grzechem księżniczkę nastał sam Szatan aka Książe Ciemności dla niepoznaki zwany Niemcem.

Obywatel ŁS - pierwsza falanga okrutników zarzucił Pati Koti, że ta próbowała przekupywać dziennikarzy, co jest oczywistą nieprawdą, o czym świadczy fakt, że Pospi Jani Śłapiemu Łukiemu nie wierzy. Śłapi co prawda mógłby nagrać jakąś rozmowę, ale zapewne zrezygnował z tego, gdyż wiedział, iż księżniczka Koti dysponuje magiczną mocą, pod wpływem której różne taśmy potrafią znikać.

Wciąż nie jest pewne, czy szarża sir Lancelota to oddolna inicjatywa czy też może strategia królestwa. Magi Raczi - królowa abonamentowa przebywająca w zamkowej wieży z kości słoniowej, gdzie przez palantir porozumiewa się z mamą obu Imperatorów (obecnego byłego i przyszłego byłego) dotąd nie przemówiła. Królewscy zausznicy co prawda przebąkują, iż królowa przeżywa tak bardzo nowy 13 grudnia, lecz wielu obserwatorów podejrzewa, że królowa przygotowywuje grunt pod chorobę, na którą ma zachorować w razie próby jej obalenia.

I tak Jani Pospi sam - pozbawiony wsparcia pędzi w kierunku wroga, dziko wymachując pluszowym mieczem. Jego jedyną bronią wydają się słowa, których ostatnio w szale obiektywizmu nie szczędzi swym politycznym dyskutantom. A to nie da dokończyć, a to zmanipuluje, a to napastliwym tonem zaatakuje rozmówcę - a wszystko to w imię misji.

Ostatnio nawet wystawił grupkę głodujących dzieci (zwanych dla niepoznaki jakimś tam chórem) przed szarżującą kawalerię wroga, licząć że ten opamięta się i przerwie szturm. Napastnicy trochę zwolnili, ale tłumek chórzystów i tak stratowali pozostawiając sir Lancelota z przykrym uczuciem obrzydliwej manipulacji, którą można by było porównać tylko z postawieniem przed redaktorem Warzechą tłumu głodujących dzieci z Darfuru, które jak wiadomo go nie obchodzą.

Ale Pospi, jak przystało na prawdziwego rycerza manipulacją się nie przejął, przypomniawszy sobie, że przecież podobne praktyki stosował już lat parę temu, walcząc jeszcze dla innego księstwa, satelity królewstwa familijnego. Do tego dorzucił jeszcze oskarżenia o nierzetelność, brzmiące doprawdy zabawnie w ustach człowieka, który oskarża innego rycerza o konszachty z Szatanem w oparciu o podobne plotki.

Ale jak inaczej zachowywać się na miejscu Lancelota? Zamek płonie, królowej nie widać, księżniczka spuszcza warkocz, co by uciec do kraju Prawych i Sprawiedliwych... Królewstwo upada. I sam jeden Pospi w płonącym zamku zostaje. Musi szarżować. Co by odejść z honorem. Takim wielkim honorem! 

Melwas
O mnie Melwas

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka