Z początku zaczniemy Parandowskim.
Najpierw był chaos, a zaraz przed chaosem było złamanie regulaminu. Dwukrotne nawet. Tak przynajmniej twierdzi kataryna, przedstawiając nam w kolejnych wpisach tragiczną niemal relację z pamiętnego 23 lipca, kiedy to chamstwo działaczy PO przeplatało się z dramatem żyjącego w nieświadomości posła.
Że ten antyczny dramat, w którym Zbigiewa Ziobro na pewno rozdzierały sprzeczne emocje ciągnął się nam na salonie ( przynajmiej w opisach krzewicieli prawdy ) przez dobrych kilka dni, dopiero dziś - w ten sobotni poranek - można zdobyć się na pełne wzruszających momentów podsumowanie.
kataryna: Komisja - o ironio! - regulaminowa złamała dwa zapisy Regulaminu Sejmu. Po pierwsze, wprowadziła w błąd posła co do terminu rozpatrywania wniosku go dotyczącego. Po drugie, pozbawiła go przysługującego mu prawa do przedstawienia komisji swoich wyjaśnień i wniosków. Po trzecie i najsmutniejsze [ pierwsze wzruszenie - przyp. Melwas ], wszystko to działo się z inspiracji marszałka Sejmu i przy aktywnym udziale jego zastępcy.
Zaczyna się od mocnego uderzenia, póki co jednak pozbawionego jakiś podstaw w rzeczywistości ( oprócz mitycznej logiki kataryny ). Szybko jednak przychodzi ratunek w osobie Palnicka, który przedstawia nam spójną i osadzoną w faktach relację.
Kataryna ( sceptyczna jak zawsze ) cytuje zatem cały komentarz i firmuje go własnym nazwiskiem.
kataryna: Jest środa 23 lipca 2008 - wczesne godziny poranne. Ziobro bierze udział w audycji radiowej. Platfusy miały informację o tym, że Ziobro ma rezerwację na lot z Warszawy o godz. 08:35 z lądowaniem w Krakowie o 09:35. Pozostało tylko upewnić się, że Ziobro wejdzie na pokład samolotu. Kiedy do PO dotarła wiadomość, że samolot wystartował, Komorowski o godz. 09:07 wystosował do Ziobry wezwanie do stawiennictwa na obrady komisji regulaminowej zwołanej przez niego w trybie specjalnym na parę minut po 10:00. Potwierdzeniem tego, że platfusy wiedziały gdzie w tym momencie jest Ziobro jest fakt, że pismo skierowano do biura poselskiego w Krakowie. W tym czasie Ziobro był w trakcie lotu, dlatego nie odbierał telefonów.
Mamy dreszczyk emocji. Jednakże znajdują się tacy, którzy mogą mieć wątpliwości co do tej wersji. Kataryna jednak szybko ucina wszelkie dyskusje.
kataryna: Nie zwiał tylko wyjechał na proces, który ma jutro. A telefon miał wyłączony bo w samolocie się wyłącza.
Wiadomo, iż w samolocie się wyłącza. Jak się w nim jest. Niestety bowiem dla kataryny "Dziennik" przedstawia nieco odmienną wersje wydarzeń - co gorsza cytując samego zainteresowanego.
Dziennik: 7:15 Ziobro gości w "Sygnałach Dnia" w studiu przy al. Niepodległości. "W każdej chwili stawię się na tym posiedzeniu Sejmu, na inną komisję, jeżeli zostanie wskazana odpowiednia sala" - mówi.
8:15 Prezydium Sejmu podejmuje decyzję, że komisja zbierze się o godzinie 10 w największej wolnej sali i zajmie sprawą Ziobry.
9:05 Komorowski ogłasza decyzję na konferencji. Na posiedzeniu sekretarz obrad odczytuje plan prac komisji na środę. - Wtedy dowiedziałem się, że zbiera się i regulaminowa - mówi jej wiceszef Marek Suski z PiS.
9:07 Do krakowskiego biura poselskiego Ziobry urzędnicy wysyłają faks z powiadomieniem o posiedzeniu. Równolegle próbują skontaktować się telefonicznie z samym posłem. Ten nie odbiera. "Był w samolocie" - tłumaczą posłowie PiS. Ale to nieprawda. "Chciałem lecieć tym o 8:35, ale nie dałem rady" - mówi nam Ziobro. W tym czasie rozmawiał w stolicy ze swoim prawnikiem.
9:32 PAP podaje komunikat, że Ziobro zaprasza na konferencję prasową na godzinę 13:30 w Krakowie. O tych planach mówił kilku dziennikarzom dzień wcześniej. Ale techniczne szczegóły konferencji przekazał do biura prasowego klubu PiS telefonicznie około 9 rano.
10:35 Dopiero po wyborze rzecznika praw dziecka komisja regulaminowa przystępuje do pracy. Bezskutecznie, bo PiS kwestionuje tryb, w jakim została zwołana.
11:35 Ziobro wsiada na pokład samolotu LOT do Krakowa. "Bilet zarezerwował mi we wtorek poseł Andrzej Adamczyk" - wyjaśnia. Na komisji trwa spór proceduralny między PiS a PO.
12:13 Konferencja prasowa Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie. "Minister Ziobro, mimo powiadomienia nie byłby w stanie w tak krótkim czasie dotrzeć z Krakowa do Warszawy" - tłumaczy prezes PiS.
Wnet aferę wywęszył pan Wojciech Wybranowski ( nowy czerwony, chyba dziennikarz ).
Wojciech Wybranowski: Wyjątkowym cudem jest jednak zaskakująca jednomyślnośc, ba powiedziałbym wręcz- niemal identyczność teoretycznie konkurujących ze sobą dziennikarzy "Dziennika" i "Gazety Wyborczej", którzy w oczywiście cudowny sposób, tego samego dnia przygotowali niemal dokładnie ten sam materiał, ktory w zamierzeniach jego twórców ma dyskredytować posła Ziobrę.
Zważywszy, że Dziennik otwarcie cytuje ministra Ziobro jest to dość śmiała teza. Wynika bowiem z niej, że Ziobro zdyskredytować się chce sam. Ten Zbigniew Ziobro? Nie wierzę!
Co prawda po pobieżnej lekturze obu artykułów można zauważyć pewne drobne różnice.
Wyborcza: Nie wiedziałem, że będzie komisja. Dowiedziałem się o tym dopiero wtedy, gdy byłem w drodze do Krakowa
Dziennik: Zbigniew Ziobro wiedział o posiedzeniu komisji regulaminowej w jego sprawie, na długo zanim odleciał z Warszawy do Krakowa. "Tak, ale nie widziałem powodu, by spontanicznie ulegać szarganiu moich praw" - przyznaje były minister.
Jednakże, kto by widział w takich różnicach problem? Jak się okazuje Wojciech Wybranowski nie widzi.
Wojciech Wybranowski: Fakt, że niemal identyczny materiał ukazał się tego samego dnia w dwóch odmniennych gazetach, zbieżnośc niektórych tez i sformułowań pozwala na postawienie hipotezy- czy przypadkiem nie jest to owoc pracy dziennikarskiej, a- sztabowców badz specjalistów od PR Platformy Obywatelskiej.
Nadal nie bardzo wiem, o co chodzi z tym "niemal identyczny". Czyżby tym niemal była wypowiedź Ziobry? Kataryna jednak, znana szperaczka archiwów, podobieństwa widzi od razu.
kataryna: PR-owcy Platformy najpierw wrzucają mediom gotowe teksty a potem wysyłają młodzieżówkę z instrukcjami jak je komentować w internecie :)
Później jednak Wojciech Wybranowski zaczyna się łamać i nawet, jeśli nie podważa samego tekstu, to wytłuszcza jego "identyczność" ( w jednym Ziobro mówi, że wiedział, w innym, że nie wiedział ).
Wojciech Wybranowski: Nie neguje faktu, ze tak mogl wygladac "dzien Ziobry" a jedynie zadaje pytanie o cudowny zbieg okolicznosci, w ktorym i GW i der Dziennik opublikowały w tym samym terminie niemal identyczny materiał.
Można by tak jeszcze długo i długo, szukać komentarz, zestawiać je ze sobą. A ja bym chciał wiedzieć tylko jedno. Którym samolotem leciał pan Ziobro? Czy ktoś zna odpowiedź na to pytanie?
Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że jeśli Ziobro leciał samolotem późniejszym, to w obliczu faktu, że o komisji wiedział do tego czasu i Putra, i Suski i setka innych posłów, nieświadomość Ziobry wydaje się wielce wątpliwa.
Na koniec mały opis lemingów autorstwa kataryny.
kataryna: Coś w tym jest niestety. Do lemingów faktycznie nic nie trafia. To jest niestety przerażające, ta bezrefleksyjność. Żadne fakty się nie liczą.
Tylko kto jest tym lemingiem i które fakty są faktami, hmm?
Dziennik - o Ziobrze.
Wyborcza - też o Ziobrze.
Kataryna - dużo o Ziobrze.
Wojciech Wybranowski - o identyczności.